91Hiob tak odpowiedział: 2„Oczywiście, wiem, że tak jest.
W sporze z Bogiem człowiek nie zdoła wykazać swej sprawiedliwości.
3Jeśli ktoś chciałby się z Nim spierać,
On nie odpowie nawet raz na tysiąc.
4Jest mądry i potężny w mocy,
któż Mu się sprzeciwi i pozostanie cały?
5On góry przenosi, a one nawet nie wiedzą,
że przewraca je w swoim gniewie.
6Porusza ziemię z jej miejsca
7Wydaje rozkaz słońcu i ono nie wschodzi,
gwiazdy zamyka pieczęcią.
8On sam rozwiesza niebiosa,
kroczy po powierzchni morza.
9On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady
10On stworzył wszystko,
co wielkie, niezgłębione i przedziwne,
czego zliczyć nie można.
11Oto przechodzi, a ja Go nie widzę!
Mija mnie, a ja Go nie dostrzegam!
12Oto porywa, kto nakaże, by oddał?
Kto mógłby spytać: «Co czynisz?».
13Bóg nie powstrzymuje swego gniewu,
korzą się przed Nim nawet pomocnicy Rahaba.
14Tym bardziej ja nie mogę Mu odpowiedzieć.
Czy zdołam dobrać słowa, aby się z Nim spierać?
15Choćbym miał słuszność, cóż mógłbym odpowiedzieć?
Swego Sędziego musiałbym błagać o łaskę!
16Jeśli nawet mógłbym Go pozwać, On nie odpowie.
Nie wierzę, że będzie słuchał mojego głosu!
17Raczej by zmiażdżył mnie burzą
i pomnożył moje rany bez powodu.
18Nie dałby mi odetchnąć,
raczej by mnie nasycił goryczą.
19Jeśli chodzi o moc, to On jest potężny,
ale gdy chodzi o prawo, nie zdoła wykazać mi winy!
20Chociaż jestem niewinny, potępią mnie moje usta.
Jestem doskonały, a On uzna mnie za przewrotnego.
21Jestem doskonały? Sam nie wiem...
Gardzę swoim życiem.
22Wiem jedno i oświadczam:
On niszczy zarówno doskonałego, jak i grzesznika!
23Gdy nagle bicz porazi śmiertelnie,
On naśmiewa się z rozpaczy uczciwych.
24Kiedy kraj dostaje się w ręce przewrotnych,
On zasłania sędziom oczy.
Bo jeśli nie On, to kto właściwie?
25Moje dni biegną szybciej niż zawodnik,
przemijają, ale szczęścia nie widzą.
26Mkną jak łodzie z papirusowej trzciny,
jak orzeł spadający na zdobycz.
27Gdybym nawet chciał zapomnieć o swojej udręce,
już się nie przejmował i chciał się weselić,
28przeraża mnie nadmiar moich cierpień,
gdyż wiem, że Ty nie uznasz mej niewinności.
29A więc jestem winny!
Po cóż mam się trudzić na próżno?
30Nawet gdybym umył się mydłem
i sodą oczyścił swe dłonie,
31wtedy zanurzyłbyś mnie w rynsztoku
i moje ubranie by się mną brzydziło.
32Bóg bowiem nie jest człowiekiem jak ja, bym mógł powiedzieć:
«Chodźmy razem do sądu!».
33Nie ma między nami rozjemcy,
który by swoją rękę położył na nas obu.
34Gdyby choć odsunął ode mnie swoją rózgę
i nie napełniał mnie strachem i przerażeniem,
35wtedy mógłbym mówić do Niego bez lęku,
bo nie mam sobie nic do zarzucenia.
KARA BOŻA.
Hiob wydaje się początkowo zgadzać z przedmówcą, ale czyni to z odrobiną ironii. Przyznaje, że Bóg jest wszechmocnym, absolutnym Panem, któremu nikt i nic nie może się sprzeciwić, nawet stworzenia przerastające człowieka swym rozmiarem i siłą, jak ciała niebieskie czy mitologiczne potwory morskie (ww. 7-9.13). Bóg jednak ma zawsze rację tylko dlatego, że nie zostawił człowiekowi możliwości udowodnienia Mu swej niewinności ani wniesienia oskarżenia przeciw Niemu. Jego postanowienia są definitywne, nie można ich zmienić żadnymi argumentami. Dlatego Hiob postrzega swoją sytuację jako beznadziejną (w. 20).